Post
autor: Earthling » sobota, 22 czerwca 2002, 15:57
Gosia pisze:
jestem ciekawa, ilu z was tapiruje jeszcze wlosy, lub przynajmniej kiedys w swojej karierze fana-cure'czaka usilowalo sie jakos upodobnic do Roberta..?

Opowiem Ci historię, którą zna już bflower i być może jeszcze jacyś z #thecure (swoją drogą to już chyba z dwa miesiące tam nie byłem). Otóż pewnego majowego dnia roku 2000, gdy dopiero zaczynałem swoją przygodę z The Cure, postanowiłem zrobić sobie mały make-up. Włosy miałem wtedy średnio długie, ale na tyle długie, by zrobić z nich mini-tapira. Wspomagałem się jakimś lakierem znalezionym u mamy. Potem chwyciłem za krwistoczerwoną szminkę, czarny tusz do rzęs i kredkę tego samego koloru. Na tym się nie skończyło. Tak "wytapetowany" udałem się na angielski :) Musiałem przejść przez pół miasta... Na początku czułem się odrobinę głupio, ale potem już mi wszystko wisiało. Nigdy nie zapomnę reakcji sąsiadki na mój widok: "Łooooojezu, M., coś ty ze sobą zrobił? Kryste panie!!!! Łojezuuuuuu!"

Natomiast anglistka zapytała mnie, co się ze mną dzieje. Nie namyślając się wiele, powiedziałem: "Przechodzę kryzys osobowości, proszę pani".
Później jeszcze niejednokrotnie malowałem sobie usta szminką, ale tapirów i czarnych obwódek pod oczami już nie robiłem. Przerzuciłem się na malowanie paznokci na czarno :)
"Znajdę nowe zainteresowania, nowe zajęcia, ale nie oddam im się cały. Niczemu ani nikomu, nigdy więcej. I być może będę patrzał w nocy tam, gdzie na niebie ciemność pyłowej chmury powstrzymuje blask dwóch słońc, pamiętając wszystko..."