Czy...
Re: Czy...
Chyba,nie ma tu osób,które myślą,że kościół ma coś wspólnego z Jahwe?
- love_cat
- Disintegration
- Posty: 2050
- Rejestracja: piątek, 22 lutego 2008, 15:15
- Numer gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: The Same Deep Water As You /krk
Re: Czy...
pare niepowiazanych ze soba mysli
własnie, o czym w ogole myslimy gdy mówimy "Bóg".
o sile sprawczej która w jakis sposob powołała wszystko do istnienia, czy doszukujemy sie jakiegos pierwiastka osobowego..
własnie czytalam wzmianke o Sartre, i on przed smiercia powiedział mniej wiecej cos do tego efektu ze srednio akceptuje fakt ze znalazł sie na swiecie jako rezultat slepej szansy.
ostatnio staram sie nie myslec o "nieskonczonosci". przyzwyczajeni jestesmy ze wszystko ma swoj poczatek, i zwykle doszukujemy sie poczatku.. zwolenników pogladu "wszystko ma swojego stwórce" zapytalabym, no to jak: "Bóg" tez ma swojego kreatora? skoro umownie nazwijmy ten byt: Bog, cos stworzył, kto, co dało poczatek Bogu?
zastanawia mnie kwestia czy to cos/ktos zwane na skróty Bogiem, moze miec jakies cechy osobowe, personalne, czy jest mozliwa komunikacja z tym bytem jezeli takowy istnieje
jesli mamy nigdy nie dowiedziec sie jaki jest powód za tym wszystkim, dlaczego tu jestesmy, to wydaje mi sie ze sytuacja lekko dotyka absurdu.
nie za bardzo podoba mi sie to jak rózne religie uznaja ze maja absolutny monopol na prawde. nie lubie słowa religia. prawda istnieje jedna a wiele grup ludzi po prostu róznie ja interpretuje - na tym bazuja religie. bardziej przemawia do mnie pojecie wiary. w całym tym bałaganie po zapoznaniu sie z wieloma systemami myslowymi nie ukrywam jednak ze chrzescijanstwo ze swoja wizja jest w jakis sposób "atrakcyjne"
własnie, o czym w ogole myslimy gdy mówimy "Bóg".
o sile sprawczej która w jakis sposob powołała wszystko do istnienia, czy doszukujemy sie jakiegos pierwiastka osobowego..
własnie czytalam wzmianke o Sartre, i on przed smiercia powiedział mniej wiecej cos do tego efektu ze srednio akceptuje fakt ze znalazł sie na swiecie jako rezultat slepej szansy.
ostatnio staram sie nie myslec o "nieskonczonosci". przyzwyczajeni jestesmy ze wszystko ma swoj poczatek, i zwykle doszukujemy sie poczatku.. zwolenników pogladu "wszystko ma swojego stwórce" zapytalabym, no to jak: "Bóg" tez ma swojego kreatora? skoro umownie nazwijmy ten byt: Bog, cos stworzył, kto, co dało poczatek Bogu?
zastanawia mnie kwestia czy to cos/ktos zwane na skróty Bogiem, moze miec jakies cechy osobowe, personalne, czy jest mozliwa komunikacja z tym bytem jezeli takowy istnieje
jesli mamy nigdy nie dowiedziec sie jaki jest powód za tym wszystkim, dlaczego tu jestesmy, to wydaje mi sie ze sytuacja lekko dotyka absurdu.
nie za bardzo podoba mi sie to jak rózne religie uznaja ze maja absolutny monopol na prawde. nie lubie słowa religia. prawda istnieje jedna a wiele grup ludzi po prostu róznie ja interpretuje - na tym bazuja religie. bardziej przemawia do mnie pojecie wiary. w całym tym bałaganie po zapoznaniu sie z wieloma systemami myslowymi nie ukrywam jednak ze chrzescijanstwo ze swoja wizja jest w jakis sposób "atrakcyjne"
"And kissing crimson fell into her waiting arms.."
Re: Czy...
Kościół katolicki i nie tylko jest sterowany przez Szatana.Jesteśmy Tu po to, by w przyszłości cieszyć się życiem wiecznym.Nie każdy na To zasłuży. Ja na pewno nie.
Re: Czy...
Sterowany hmmm, powiedziałabym raczej, pod ingerencją.... a człowiek słaby... POdobają mi się Twoje słowa - tj. sławekg, choć nie mów, że na pewno... Przytoczę Ci słowa pewnego pustelnika...
Jaki ma być niewierzący? Tyle się mówi o tym, jacy mają być wierzący w Boga? A jacy mają być niewierzący? Czy wierzacy w Boga ma być od razu świętym? A niewierzący może sobie robić co mu się podoba?
i jeszcze inna myśl, ale raczej w związku z całą dyskusją, niż z powyższą wypowiedzią, św. Jan od Krzyża, dotyczy osądzania:Trzeba pamiętać, że Bóg będzie sądził dusze nie według charakterów ani nawet grzechów zewnętrznych. Jedna osoba może popełnić o wiele wiecej grzechów nieuwagi, lekkomyślności, nadgorliwości, nieroztropności niż inna. Może mieć dużo mniej światła i dobrych obyczajów, a jednak w oczach Boga może być piękniejsza, ponieważ prostota i skromnośc nią zawładną. Głębia cnoty chrześcijańskiej pozostaje nieznana dla ludzi.
Tak, najbardziej wśród wszystkich ludzi, czy to wierzących czy niewierzących w Boga, nie podoba mi się osądzanie się na wzajem... bo ten ksiądz taki, bo tamta kobieta taka, siaka, śmaka i owaka.. bo to, bo tamto, bo ten to tamten... przypomina mi to purytanizm - coś jakby świat Szkarłatnej Litery (autor Nathaniel Hawthorn) dalej się plenił. Jeśli człowiek nie osądza, nie trwoni niepotrzebnie swojej energii na niepotrzebne rzeczy, jest wolny prawdziwie. Wtedy sprawdza się jako wierzący.... a niewierzący?Nie gorszcie się i nie dziwcie nigdy z powodu jakiejś rzeczy, którą zauważyliscie lub o której dowiedzieliście się, ale utrzymujcie duszę w nieświadomosci tego, co się wokół was dzieje; ponieważ jeśli zgodzicie się, choćby trochę, zwracać na to uwagę, to nawet gdybyście mogli żyć z aniołami, mielibyście złą opinię o wielu ich uczynkach i gestach, z niemożności zrozumienia głębszegi sensu.
Jaki ma być niewierzący? Tyle się mówi o tym, jacy mają być wierzący w Boga? A jacy mają być niewierzący? Czy wierzacy w Boga ma być od razu świętym? A niewierzący może sobie robić co mu się podoba?
- JFSebastian
- Boys Don't Cry
- Posty: 170
- Rejestracja: piątek, 27 września 2002, 22:43
- Numer gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Czy...
Odpowiedz na pytanie zgodnie z Brzytwą Ockhama... nie.love_cat pisze:Po przeczytaniu paru rzeczy nie wytrzymałam i zadaję takie oto pytanie.
Wiem że temat jest trochę za powazny jak na "ankietę"
Jesli ktoś uwaza nie nie chce nic pisac, to niech nie pisze. To nie ma na celu wyciągania Waszych poglądów.
Pozdrawiam
I co najlepsze nie jest to wcale smutne, nie mam też zamiaru wejść do szkoły i strzelać do wszystkich ani wieszać się na skakance. Moralność nie wynika z wiary ani z religii, raczej wyewoluowała wraz z naszym gatunkiem. Może po prostu bardziej opłacało się (biorąc pod uwagę przetrwanie genów) zachowywać tak jak obecnie uznajemy za moralne.
Jak powiedział Einstein "Cała nasza nauka, w porównaniu z rzeczywistością, jest prymitywna i dziecinna - ale nadal jest to najcenniejsza rzecz, jaką posiadamy." i trudno się z tym nie zgodzić zwłaszcza, że w ciągu ostatnich kilkuset latach dała nam więcej niż wieki wiary w różnych bożków, bogów, duchy, reinkarnacje i tym podobne.
wpiździec
- alberto balsalm
- The Top
- Posty: 884
- Rejestracja: niedziela, 4 lutego 2007, 07:49
- Numer gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: berlin-kingston-londyn
Re: Czy...
te dwie rzeczy się nie wykluczają, a w chrześcijaństwie wręcz uzupełniają.love_cat pisze: własnie, o czym w ogole myslimy gdy mówimy "Bóg".
o sile sprawczej która w jakis sposob powołała wszystko do istnienia, czy doszukujemy sie jakiegos pierwiastka osobowego..
może się dowiemy, ale jeśli w ogóle, to tylko w chwili śmierci lub tuż po niej. przywołujesz sartre'a, nazywanego często ostatnim metafizykiem w filozofii, więc jeśli czujesz, że to wszystko absurd i nic nie ma sensu, to jedyne, co możesz zrobić, sama ten sens nadać.love_cat pisze: własnie czytalam wzmianke o Sartre, i on przed smiercia powiedział mniej wiecej cos do tego efektu ze srednio akceptuje fakt ze znalazł sie na swiecie jako rezultat slepej szansy.
ostatnio staram sie nie myslec o "nieskonczonosci". przyzwyczajeni jestesmy ze wszystko ma swoj poczatek, i zwykle doszukujemy sie poczatku.. zwolenników pogladu "wszystko ma swojego stwórce" zapytalabym, no to jak: "Bóg" tez ma swojego kreatora? skoro umownie nazwijmy ten byt: Bog, cos stworzył, kto, co dało poczatek Bogu?
zastanawia mnie kwestia czy to cos/ktos zwane na skróty Bogiem, moze miec jakies cechy osobowe, personalne, czy jest mozliwa komunikacja z tym bytem jezeli takowy istnieje
jesli mamy nigdy nie dowiedziec sie jaki jest powód za tym wszystkim, dlaczego tu jestesmy, to wydaje mi sie ze sytuacja lekko dotyka absurdu.
mówiąc o bogu, nadajemy mu ludzkie cechy, bo nie jesteśmy w stanie ogarnąć ewentualnej potęgi boga. jesteśmy jako ludzie zbyt ograniczeni. mało wiemy o sobie, jeszcze mniej o wszechświecie, a co dopiero o bogu? nawet nieskończoność rozumiemy tylko jako negację skończoności, bo inaczej nie potrafimy. nikt nie potrafi wyobrazić sobie nicości inaczej, niż poprzez negację bytu.
chrześcijaństwo jest jak demokracja - dalekie od doskonałości, ale niczego lepszego jeszcze nie wymyślono:) swoją drogą, zawsze zastanawiało mnie u antyklerykałów polskich, że tak bardzo nienawidzą kościoła katolickiego, a o innych, dużo gorszych religiach (islam) złego słowa nie powiedzą.love_cat pisze: nie za bardzo podoba mi sie to jak rózne religie uznaja ze maja absolutny monopol na prawde. nie lubie słowa religia. prawda istnieje jedna a wiele grup ludzi po prostu róznie ja interpretuje - na tym bazuja religie. bardziej przemawia do mnie pojecie wiary. w całym tym bałaganie po zapoznaniu sie z wieloma systemami myslowymi nie ukrywam jednak ze chrzescijanstwo ze swoja wizja jest w jakis sposób "atrakcyjne"
jakiś fajny tekst po angielsku, który wyraża moją osobowość.
- love_cat
- Disintegration
- Posty: 2050
- Rejestracja: piątek, 22 lutego 2008, 15:15
- Numer gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: The Same Deep Water As You /krk
Re: Czy...
to pewnie wynika z tego ze antyklerykałowie (polscy) nie napluja na islam/inna religie bo to "nie cool" w dzisiejszych czasach, chca byc postepowi, tolerancyjni itd. a na własne podwórko, pewno w ich mniemaniu zacofane, wolno (pluć)
pewnie ta idea sie nie trzyma za bardzo razem ale to to co przyszlo mi do glowy na goraco
spodobało mi sie porownanie do demokracji ;). wydaje mi sie ze lepszej religii wlasciwie ciezko szukac. tak na dłuzsza mete, tam wlasciwie nie ma nic co szkodziloby czlowiekowi, jesli ludzie przyczepiaja sie do pewnych kwestii to po prostu dlatego ze 1) ich nie rozumieja, 2) maja tak pokiereszowane zycie ze stanowisko religii chrzescijanskiej w niektórych sprawach jest trudne do zaakceptowania bo moze teraz widza jak niektóre rzeczy mogliby prosto zalatwic a juz jest za pozno. i poglady kosciola dzialaja niewygodnie na sumienie.
czasami zastaja mnie mysli, a co jesli tak jest naprawde. czyli wszystko jest pozbawione sensu
ale szybko koncze takie rozwazania bo daleko sie z tym nie zajdzie. najwyzej do działan samo-destrukcyjnych
dlatego w momencie gdy wielu ludzi chce nas pozbawic nadziei, i zredukowac ludzi do materiału organicznego pozbawionego duszy i czegokolwiek wiecej niz tylko atomy z ktorych sie skladamy, z jeszcze wieksza nieustepliwoscia szukam w tym wszystkim tego Boga, o którym opowiadano mi ze jest.
ale jak go znalezc, jak nawiazac z nim jakis kontakt, nie subiektywny, obiektywny. jaka miec pewnosc ze moja wiara nie dzieje sie tylko w mojej glowie. bo uwierzyc mozna we wszystko. na te pytania chce znac odpowiedz.
wierze ze jest w tym jakis sens i szukam tego sensu. sa nierzadkie nawet momenty w których nawet to czuje. wtedy wszystko uklada sie w calosc i jest jakby prostsze.
mam przeczucie ze bóg jest, intuicyjne, i to chyba jest wiara. nauka mi nic nie pomoze wiec musze przy tym pozostac.
mimo wszystko i tak bede zadawac pytania
czasami mysle ze w swietle tych wszystkich skomplikowanych dyskusji, przy podawaniu dowodów za i przeciw.. ze rzeczy wielkie sa chyba bardzo proste..
dawkins i jemu podobni moga sobie pisac co chca, jest az trudno uwierzyc ze oni naprawde wierza w to co pisza. ich zycie musi byc z mojego punktu widzenia smutne, pozbawione przyszlosci wykraczajacej poza smierc i "do nikad"
przypomniała mi sie anegdota: dwoje blizniaków zastanawia sie przed urodzeniem, w brzuchu matki, zastanawia sie czy srodowisko w którym przebywaja to taka alfa i omega czy "tam" jeszcze cos jest.. moze mu tutaj jestesmy takimi wlasnie blizniakami heheh..
pewnie ta idea sie nie trzyma za bardzo razem ale to to co przyszlo mi do glowy na goraco
spodobało mi sie porownanie do demokracji ;). wydaje mi sie ze lepszej religii wlasciwie ciezko szukac. tak na dłuzsza mete, tam wlasciwie nie ma nic co szkodziloby czlowiekowi, jesli ludzie przyczepiaja sie do pewnych kwestii to po prostu dlatego ze 1) ich nie rozumieja, 2) maja tak pokiereszowane zycie ze stanowisko religii chrzescijanskiej w niektórych sprawach jest trudne do zaakceptowania bo moze teraz widza jak niektóre rzeczy mogliby prosto zalatwic a juz jest za pozno. i poglady kosciola dzialaja niewygodnie na sumienie.
nie, nie czuje wszystko jest absurdem, mysle tylko ze gdybysmy mieli sie tu pojawic niby nie wiadomo skad, zeby przezyc to mniej lub bardziej udane zycie a pozniej byc po prostu wydelegowani w pustkę, nie poznajac nigdy odpowiedzi na pytania które sobie zadajemy - to, to dla mnie jest absurd.alberto balsalm pisze:więc jeśli czujesz, że to wszystko absurd i nic nie ma sensu, to jedyne, co możesz zrobić, sama ten sens nadać.
czasami zastaja mnie mysli, a co jesli tak jest naprawde. czyli wszystko jest pozbawione sensu
ale szybko koncze takie rozwazania bo daleko sie z tym nie zajdzie. najwyzej do działan samo-destrukcyjnych
dlatego w momencie gdy wielu ludzi chce nas pozbawic nadziei, i zredukowac ludzi do materiału organicznego pozbawionego duszy i czegokolwiek wiecej niz tylko atomy z ktorych sie skladamy, z jeszcze wieksza nieustepliwoscia szukam w tym wszystkim tego Boga, o którym opowiadano mi ze jest.
ale jak go znalezc, jak nawiazac z nim jakis kontakt, nie subiektywny, obiektywny. jaka miec pewnosc ze moja wiara nie dzieje sie tylko w mojej glowie. bo uwierzyc mozna we wszystko. na te pytania chce znac odpowiedz.
wierze ze jest w tym jakis sens i szukam tego sensu. sa nierzadkie nawet momenty w których nawet to czuje. wtedy wszystko uklada sie w calosc i jest jakby prostsze.
mam przeczucie ze bóg jest, intuicyjne, i to chyba jest wiara. nauka mi nic nie pomoze wiec musze przy tym pozostac.
mimo wszystko i tak bede zadawac pytania
czasami mysle ze w swietle tych wszystkich skomplikowanych dyskusji, przy podawaniu dowodów za i przeciw.. ze rzeczy wielkie sa chyba bardzo proste..
dawkins i jemu podobni moga sobie pisac co chca, jest az trudno uwierzyc ze oni naprawde wierza w to co pisza. ich zycie musi byc z mojego punktu widzenia smutne, pozbawione przyszlosci wykraczajacej poza smierc i "do nikad"
przypomniała mi sie anegdota: dwoje blizniaków zastanawia sie przed urodzeniem, w brzuchu matki, zastanawia sie czy srodowisko w którym przebywaja to taka alfa i omega czy "tam" jeszcze cos jest.. moze mu tutaj jestesmy takimi wlasnie blizniakami heheh..
"And kissing crimson fell into her waiting arms.."
- CureMar
- Concert - The Cure Live
- Posty: 1260
- Rejestracja: niedziela, 26 maja 2002, 21:49
- Numer gadu-gadu: 5308708
- Lokalizacja: Gdańsk / Underneath the Stars
- Kontakt:
Re: Czy...
No to teraz już sama doszłaś do tego skąd wzięły się słowa: "nothing left but faith"love_cat pisze:nie, nie czuje wszystko jest absurdem, mysle tylko ze gdybysmy mieli sie tu pojawic niby nie wiadomo skad, zeby przezyc to mniej lub bardziej udane zycie a pozniej byc po prostu wydelegowani w pustkę, nie poznajac nigdy odpowiedzi na pytania które sobie zadajemy - to, to dla mnie jest absurd.
czasami zastaja mnie mysli, a co jesli tak jest naprawde. czyli wszystko jest pozbawione sensu
ale szybko koncze takie rozwazania bo daleko sie z tym nie zajdzie. najwyzej do działan samo-destrukcyjnych
dlatego w momencie gdy wielu ludzi chce nas pozbawic nadziei, i zredukowac ludzi do materiału organicznego pozbawionego duszy i czegokolwiek wiecej niz tylko atomy z ktorych sie skladamy, z jeszcze wieksza nieustepliwoscia szukam w tym wszystkim tego Boga, o którym opowiadano mi ze jest.
ale jak go znalezc, jak nawiazac z nim jakis kontakt, nie subiektywny, obiektywny. jaka miec pewnosc ze moja wiara nie dzieje sie tylko w mojej glowie. bo uwierzyc mozna we wszystko. na te pytania chce znac odpowiedz.
wierze ze jest w tym jakis sens i szukam tego sensu. sa nierzadkie nawet momenty w których nawet to czuje. wtedy wszystko uklada sie w calosc i jest jakby prostsze.
mam przeczucie ze bóg jest, intuicyjne, i to chyba jest wiara. nauka mi nic nie pomoze wiec musze przy tym pozostac.

Takiej pewności nigdy nie masz i mieć nie będziesz, bo wiara i Bóg, to coś niematerialnego, niemierzalnego. Tak samo, jak nie oczekujemy dowodu na istnienie miłości czy przyjaźni; po prostu WIERZYMY, że ktoś nas kocha i czujemy miłość do kogoś.love_cat pisze: ale jak go znalezc, jak nawiazac z nim jakis kontakt, nie subiektywny, obiektywny. jaka miec pewnosc ze moja wiara nie dzieje sie tylko w mojej glowie. bo uwierzyc mozna we wszystko. na te pytania chce znac odpowiedz.
"Ten pijak, który mruczy coś przez sen,
Że póki my żyjemy, Ona żyje też..."
Że póki my żyjemy, Ona żyje też..."
- love_cat
- Disintegration
- Posty: 2050
- Rejestracja: piątek, 22 lutego 2008, 15:15
- Numer gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: The Same Deep Water As You /krk
Re: Czy...
heheh, dokładnie :)CureMar pisze:No to teraz już sama doszłaś do tego skąd wzięły się słowa: "nothing left but faith"love_cat pisze: mam przeczucie ze bóg jest, intuicyjne, i to chyba jest wiara. nauka mi nic nie pomoze wiec musze przy tym pozostac.![]()
"And kissing crimson fell into her waiting arms.."
- love_cat
- Disintegration
- Posty: 2050
- Rejestracja: piątek, 22 lutego 2008, 15:15
- Numer gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: The Same Deep Water As You /krk
Re: Czy...
to wszystko się zmienia, dość często
chyba przez większość czasu po prostu chcę w coś wierzyć i desperacko się tego trzymam niz po prostu wierzę
dni kiedy jest się "prawie pewnym" i dni kiedy chyba bardziej chcesz wierzyć niż wierzysz - 50/50
ale to chyba każdy tak ma.
chyba przez większość czasu po prostu chcę w coś wierzyć i desperacko się tego trzymam niz po prostu wierzę
dni kiedy jest się "prawie pewnym" i dni kiedy chyba bardziej chcesz wierzyć niż wierzysz - 50/50
ale to chyba każdy tak ma.
"And kissing crimson fell into her waiting arms.."
- Fozzie
- The Top
- Posty: 812
- Rejestracja: czwartek, 23 maja 2002, 09:39
- Numer gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: edge of the deep green sea
- Kontakt:
Re: Czy...
to zupełnie jak Święty Mikołaj
tylko, że pewnego dnia okazuje się, że to tylko bajka...
tylko, że pewnego dnia okazuje się, że to tylko bajka...
- Nell
- Concert - The Cure Live
- Posty: 1388
- Rejestracja: sobota, 5 stycznia 2008, 18:19
- Numer gadu-gadu: 8089586
Re: Czy...
Człowiek wymyślił sobie Boga ze strachu, ze strachu przed śmiercią.
Lost forever in a happy crowd
- s'the figurehead
- Disintegration
- Posty: 2071
- Rejestracja: niedziela, 23 maja 2004, 12:32
- Numer gadu-gadu: 0
- Lokalizacja: Bóg wie gdzie...
Re: Czy...
Ciekawy temat, choć w gruncie rzeczy niedotykalny. Jak już kiedyś na tym forum pisałem, ja, wierzę w TEGO BOGA, KTÓRY JEST... 
