Miałem trochę przerwy w słuchaniu muzyki, głównie w związku z ostatnimi wydarzeniami. Czas refleksji skłaniał (wciąż skłania?!)do wsłuchania się w własne myśli, w sumienie, serce...
Z racji tej, że bez muzyki tej "właściwej" na dłuższą metę zaczynam kiepsko funkcjonować, wrzuciłem w mój odtwarzacz następujące płytki:
Porcupine Tree -
Deadwind
Anekdoten - koncert z 2000r.
Velvet Goldmine - O.S.T.
oraz:
seventeen seconds
Nyon '04 (słuchane i oglądane)
