jak sie nie ma co sie lubi, to sie lubi co sie ma

to ze the cure gra co koncert inny set to nalezy zaliczyc tylko na plus. przy dm takie cos nie przejdzie z paru wzgledow:
1. nie ma goscia ktory zrobilby im nowe "tasmy na trase" (kiedys byl alan, i on potrafil przygotowac naprawde mega tasmy)
2. mnostwo utworow nie da sie przelozyc na live
3. postawa martina ktory jak mantre powtarza "boimy sie zmian"
4. przy "sredniej the cure" ilosci utworow, Gahana zwoziliby na intensywna terapie co wieczor.
wiec to nie jest tak, ze ten zespol fajny bo zmienia setlisty, a ten niefajny bo ich NIE MOZE zbytnio zmienic... no i oczywisie nie mowie tu o zmianach w aranzacjach samych utworow, bo te dm potrafi zmieniac i robi to bardzo czesto :) o the cure sie nie wypowiem w tej kwestii bo za malo przelsuchalem koncertow.