teledyski - te genialne i te tragiczne, ostatnio widziane i starocie, i tak dalej, i tak dalej..
mnie na przyklad zachwycil dzis klip do 'blue orchid' the white stripes - ogladam go co pol godziny, jest boski - uwielbiam taki rodzaj kiczu - te 30-centymetrowe obcasy, koronki, przesadzone ruchy, patykowate postaci, kolorystyka, och i ach

no i pewnie to kwestia niezdrowej fascynacji the cure, ale znajduje odnosniki do 'the end of the world' [kolorystyka, sposob przesuwania przedmiotow, tapety na scianach:P, zreszta mi w ogole jack kojarzy sie z robertem] i 'lullaby' [ogolna pajeczynowatosc].