Reflections tour ciag dalszy!

[CureMar]

Ja muszę sobie najpierw jakiego pre-paida ("służbówka" nie ma roamingu) sprawić i wówczas podeślę numer.

[marcure]

Poznania Ryanair, więc Stansted o 11:40 :)

[senior Paśniak]

Londyn 2011 zaczął nadawać...

[mateusz_g]

Juz grają bisy...

[senior Paśniak]

CoF: "End of another amazing show!"
teraz czekamy na hamerykę...
(moja koleżanka z podstawówki która osiadła na Dzikim Zachodzie będzie na koncercie w LA 22.XI. ...)

[pastar]

No i dali czadu w RAH:)

3:15 godz. uczty dla oczu,a przede wszystkim słuchu.

Dla wszystkich zainteresowanych setlistą z Royal Albert Hall:


-pierwszy,drugi i trzeci set w całej rozciągłości,czyli Three Imaginary Boys,Seventeen Seconds oraz Faith zagrany od A do Z,

-extrasy:

a)
1.World War
2.I'm Cold
3.Plastic Passion
4.Boys Don't Cry
5.Killing An Arab
6.Jumping Someone Else's Train
7.Another Journey By Train

b)
8.Descent
9.Splintered In Her Head
10.Charlotte Sometimes
11.The Hanging Garden

c)
12.Let's Go To Bed
13.The Walk
14.The Lovecats

Pzdr:)

[senior Paśniak]

The Cure - 2011-11-15 - London, UK (FLAC) [915 MB]
http://theultimatebootlegexperience2.bl ... -flac.html

[nikon24]

A to już było - ja od paru dni nie wiem, jaki jest dzień, dowiedziałam się, że mój Tata ma wznowę nowotworu :((((– nie jest dobrze. Przepraszam Was, że o tym piszę jest mi tak źle i smutno nie wiem, co robić . :((((

[prypa]

...napij się... a tato... niech nie zmienia trybu życia, bo dla raczyska będzie znak, że jest silniejszy... głowa do góry... będzie OK

[CureMar]

Na razie parę filmików:
10.15 Saturday Night - tak to się zaczęło
Charlotte Sometimes
All Cats Are Gray - oj, tu były CIARRRRY
Seventeen Seconds - kolejny magiczny moment
M
Subway Song

[frankenstein]

Na koniec "All Cats..." autentycznie wpieniłem się na Lola, bo ewidentnie skopał tę piękną końcówkę. I to nie po raz pierwszy, bo w Sydney też puścił fałszywą nutę. Na filmie CureMara słychać też, że jego klawisze były wyciszone - jakby w ogóle nie wpięte do wzmacniaczy. Dziwne. Moja sympatia do Lola spadła i tak do zera - zepsuł mi jeden z najbardziej wyczekiwanych fragmentów wieczoru.

Ale poza tym właśnie pasaże Other Voices / All Cats / Funeral Party, potem The Drowning Man / Faith a potem jeszcze drugi bis z zaskakująco wspaniałą wersją Splintered In Her Head to były najlepsze momenty koncertu. Moim zdaniem jednak dość nierównego...

Pozdrawienia dla Asi, CureMara i pozostałych forumowiczów obecnych w RAH :)

[senior Paśniak]

Na koniec "All Cats..." autentycznie wpieniłem się na Lola, bo ewidentnie skopał tę piękną końcówkę.

dokładnie takie samo odniosłem wrażenie z filmiku. klapy grał tylko Roger i w pewnym momencie swoją partię skończył. i nagle wszedł Lol ze swoim końcowym motywem. wszedł nierówno i to było rzeczywiście masakryczne. natomiast w Sydney ta fałszywa nuta na koniec była nawet sympatyczna :)

Moim zdaniem jednak dość nierównego...

co masz konkretnie na myśli?

[frankenstein]

Pewnie jak zbiorę myśli i znajdę chwilkę w weekend, to nie omieszkam napisać dla Was więcej słów (nieuleczalna grafomania), ale na szybko powiem tylko, że pierwszy set - poza kilkoma momentami - był jakoś tak bez życia, na odwal odegrany i do tego nie najlepiej brzmiący. Wydaje mi się też, że Robert miał kłopot z gitarą. Kilka razy chyba się na to skarżył, ale wiecie, jak ciężko go zrozumieć, gdy mówi ze sceny. Potem też bywały słabsze momenty. Oczywiście to tylko moja opinia - występ w swej całości mocny i niezapomniany, ale pozostał jakiś niedosyt...

[grzesiek]

Na koniec "All Cats..." autentycznie wpieniłem się na Lola, bo ewidentnie skopał tę piękną końcówkę.

no wlasnie. a ja juz myslalem ze to roger sie zagapil. a to lol wszystko zepsul....
mi ogolnie czasami (drugi i trzeci set) przeszkadzaly przeszkadzajki (roger i lol). roger na klawiszach - ok, ale po co mu tamburyn? siadl by sobie i poczekal do nastepnego kawalka. a lol to bardziej towarzysko byl niz dla grania....

[...] ale na szybko powiem tylko, że pierwszy set - poza kilkoma momentami - był jakoś tak bez życia, na odwal odegrany i do tego nie najlepiej brzmiący. Wydaje mi się też, że Robert miał kłopot z gitarą. Kilka razy chyba się na to skarżył, ale wiecie, jak ciężko go zrozumieć, gdy mówi ze sceny.

a wg mnie to wlasnie pierwszy set zabrzmial bardzo swiezo. ale to moja opinia.
i byl to jeden z niewielu koncertow na ktorym mozna bylo zrozumiec co robert mowil ze sceny. nie skarzyl sie na gitare, tylko na swoja technike, bo nie gral tych kawalkow wieki (nie liczac sydney)

[...]

wszystko wskazuje na to, że będzie ciąg dalszy !!!! :)
http://www.telegraph.co.uk/culture/musi ... eview.html
http://louderthanwar.com/featured/the-c ... ive-review
do zobaczenia ! :)
Michał, Marcin, Biała Asia, Jaś – dziękuję za towarzystwo, Sebastian – miło było się znowu spotkać.